C-Thru Harmony Bliss - recenzja

Harmonijna błogość. Czy C-Thru Harmony Bliss zamknęło w flakonie zrównoważoną kompozycję, która uwiedzie mnie swoim aromatem? No cóż, przekonajmy się 🙂 .

Róża, owoce i… brak niespodzianek

Tak więc, co my tu mamy. Ano niezbyt wiele, ponieważ dla mnie bukiet ma dwie części: bezpośrednio kwiatową oraz owocowo-kwiatową. W pierwszej połowie rozwoju bukietu rządzi róża, jednak jest ona bardzo pospolita, w tradycyjnym jej wydaniu, świeża oraz totalnie neutralna. W drugiej fazie za to dochodzą do niej owoce. Według piramidy powinny to być truskawki aczkolwiek słodkawe krople dla mnie osobiście nie są typowo truskawkowe, natomiast prędzej powiedziałabym, że to coś na wzór cytrusowego kompotu czereśniowego. Z resztą bardzo optymistycznego i miłego. I to tyle. Tu się naprawdę za dużo nie dzieje, a zapach nie jest jakiś szalenie wielowymiarowy, aby się nad nim rozwodzić. Ot przyjemniaczek.

Opinia i parametry

W moim odczuciu Harmony Bliss jest zapachem ładnym i… to wszystko. Jest prosty, przewidywalny, ale jednocześnie schludny w noszeniu. Róża, choć klasyczna i jasna nie wyróżnia się niczym szczególnym, co czyni ją bezpiecznym wyborem na co dzień. Wprowadzenie owocowych akordów w drugim etapie dodaje kompozycji odrobiny słodyczy i optymizmu przypominając koktajl babuni do obiadu w letniej porze 😉 .

Projekcja i trwałość przeciętne, kilka godzin bez przytłaczania otoczenia.

Podsumowanie

C-Thru Harmony Bliss to propozycja dla tych, którzy szukają nieskomplikowanego, codziennego zapachu, który nie wymaga głębszego zastanowienia. Nie jest to aromat, który zapadnie w pamięć czy stanie się obiektem zachwytów, ale na pewno spełni swoją rolę jako lekki, niezobowiązujący towarzysz na co dzień. Idealny wybór dla miłośników subtelnych, świeżo-owocowych perfum.