Paco Rabanne, Lady Million Edp
Złota Lady Million powstała w odpowiedzi na męski odpowiednik: One Million. Czy dorównała swojemu pierwowzorowi? Ano zdania są podzielone. Napewno dużo robi tutaj kampania reklamowa i pomaga ogromny sukces męskiego zapachu. Ale czy to wystarczyło?
Ja naprawdę lubię kwiat pomarańczy, o czym z resztą świadczy mój signature scent i tutaj stwierdzam, że jest to jedna z jego bardzo poprawnych, kremowych i kobiecych wersji, spacyfikowana kapeczką miodu.
Otwarcie mamy owocowo-słodkie w postaci lekko drażniącej maliny. Średnio podoba mi się ten moment, ponieważ większość perfum z akordem malinowym mnie odtrąca, ale o dziwo nie tutaj! Chwilę później wyłania się neroli i robi się mocno pomarańczowo, ale te nuty też szybko tracą na wyrazistości i do głosu dochodzi typowy kwiat pomarańczy w wersji light i gładkiej, subtelny i zwiewny. Moja skóra zawsze uwydatnia jego tony bardziej niż tego można by oczekiwać, ale mi to nie przeszkadza, bo bardzo się lubimy 🙂 . Od tego momentu zapach jest wręcz monotematyczny, bo nie czuję nic prócz kwiatu pomarańczy, zwiewnego i bez gourmandowej słodyczy, oraz miłego dla nosa (aczkolwiek ciągle przewija się delikatnie cytryna ze szczyptą miodu). Dopiero gdzieś pod koniec projekcji bardzo niepewnie zapach zyskuje odrobinę ciepła, ale paczula to do składu trafiła chyba przez pomyłkę :P, bo ja jej kompletnie nie doświadczyłam.
Niektórzy twierdzą, że Lady Million jest mocno słodka i ulepkowata, na szczęście na mojej skórze wszystko idzie w kierunku jednej z nut serca i to dość klarownie. Owszem na rynku mamy mnóstwo innych perfum pachnących podobnie, ale Lady Milion pachnie po prostu dobrze. Tragedii oczywiście nie ma, ale z drugiej strony brak też tu czegoś, co by zaintrygowało, efektu wow i pazura. Chciałabym też tutaj nawiązać do mojej recenzji Guess Seductive Women, ponieważ zarówno Guess jak i Lady Million bazują na kwiecie pomarańczy i są do siebie dość mocno zbliżone w moim odczuciu, nie takie same, ale zdecydowanie mają ten sam akord, przewijający się przez cały czas trwania zapachu, a w szczególności w środkowej fazie. Lady Million ma nutę serca znacznie bardziej świeżą, natomiast w Guess Seductive jest o wiele cieplej i kremowo i uważam, że bardziej bogato w odbiorze. Co dziwne, obydwa zapachy powstały w tym samym roku i gdyby nie fakt, że mamy tu dwóch różnych autorów, podciągnęłabym je pod wzajemne flankery (tylko który byłby tym pierwszym??…).
Flakon to złoty brylant, który przywodzi na myśl bogactwo i luksus… coś tu jednak zgrzyta, bo ja po spryskaniu się otrzymałam dobrze skomponowanego, kwiatowego świeżaczka, a nie krzykliwą damę po paru drinkach 😉 . Uważam, że buteleczka nie odwzorowuje tego co jest w środku. Nie będę się też rozwodzić nad twórczością komercyjną, ponieważ Pani w czołowym filmiku tak intensywnie zalatuje tandetą, że kompletnie mi to wszystko nie współgra z zapachem.
Trwałość słaba, w kierunku średniej. U mnie znika po 4-5 godzinach.
Podsumowanie
Po premierze Lady Million dużo osób się rozczarowało, bo oczekiwania były inne. Otrzymaliśmy bezpieczną kompozycję praktycznie dla każdego i na każdą porę dnia i roku. O ile początek faktycznie jest lekko malinowo krzykliwy, tak cała reszta układa się spokojnie i kobieco. Nie znajdziemy tu nic nadzwyczajnego, ani oryginalnego, jest przeciętnie, ale mimo wszystko bardzo przyjemnie się nosi. Perfumy te nie są dla kogoś, kto szuka czegoś niepowtarzalnego, bo tu się zawiedzie. Dla mnie jest to taka bezpieczna przystań, wszakże każdy wielbiciel kwiatu pomarańczy powinien znać ten zapach, a jeśli jeszcze nie zna, to czas poznać :).
Specyfikacja zapachowa:
Kategoria: kwiatowo-owocowa
– Nuta głowy: neroli, cytryna, malina
– Nuta serca: jaśmin, kwiat pomarańczy, gardenia
– Nuta bazy: paczula, biały miód, ambra
Twórca:
Beatrice Piquet, Anne Flipo, Dominique Ropion, Bruno Jovanovic
Rok powstania:
2010
Pojemności:
30 ml, 50 ml i 80 ml
Trwałość:
Słaba – do 4 godzin na skórze, ubrania tak samo