Juliette Has a Gun, Lust for Sun Edp – recenzja
Jak tylko zobaczyłam ten nowy, soczysty i maksymalnie optymistyczny flakon Juliette Lust for Sun, od razu wiedziałam, że muszę go mieć! Kupiłam go z zamiarem wstrzelenia się w zapach towarzyszący mi w nadchodzące lato… czy mi się udało? Zapraszam!
Wakacje “Last Minute” czy ostatnie pożegnanie?
Słuchajcie, według marki aromat Lust for Sun to wakacje zamknięte w buteleczce. Owszem zgadzam się, ale chyba te na wieczny odpoczynek do trumny 😛 . Wybaczcie musiałam 😛 . W piramidzie kokos, wanilia, pełno jaśminu, gardenii, bergamotka, ylang-ylang – spodziewałam się olejku do opalania, a dostałam bardzo świeżą i sprężystą wiązankę nagrobną. Szczerze to jest to chyba największe moje rozczarowanie pod względem oczekiwania vs rzeczywistość 😛 . Ja nie mówię, że zapach jest zły! Absolutnie nie! Po prostu jak ktoś mi wciska, że woń to beztroski chill na Majorce a daje mi w zamian ceremonie pogrzebową to mam prawo być zaskoczona prawda? 🙂 . Ale do meritum!
Otwarcie Juliette Lust for Sun jest świdrujące, rześkie i energetyczne. Wow! Cudne, ale praktycznie po kilku sekundach atakuje konkretny bukiet białego kwiecia rodem z Gucci Bloom czy Pur Poison Diora. Jakby togo było mało balsamiczny ylang-ylang wprowadza swój charakterystyczny sznyt z lat 90. Naprawdę nie tak pachną moje wakacje 😛 . Ten etap mocno mi się kojarzy z wieńcami żałobnymi. Tylko pamiętajcie! To są moje skojarzenia, a ja nie jestem typem, który lubuje się w białym kwieciu tego formatu, natomiast jeśli chodzi o całokształt, to kompozycja ma pazur i tego odmówić jej nie można. Jest moc, narkotyczny ton, całkiem fajne parametry i niezła jakość.
Z utęsknieniem wyczekiwałam aż kondukt finalnej posługi skończy swą melodię 😛 i po jego ulotnieniu się, jak do głosu dochodzi ambroksan z piżmem woń nabiera zupełnie inny obraz w postaci unisexowego i wręcz wytrawnego wydźwięku gładkiego kremu, który miękko muska zmysły. Dopiero końcówka serca i zakończenie faktycznie mają namiastkę błogiego balsamu. Gdyby tak układał się aromat od samego początku, to byłabym skłonna przypisać mu urlopowy vibe.
Opinia i parametry
Osobiście kokos i wanilia na które liczyłam totalnie mi się nie ukazały. Nie tak wyobrażałam sobie wnętrze kolorowego flakonu ombre. Zostałam po prostu zwiedziona reklamami i wyglądem buteleczki 🙂 . Co prawda tym razem miłości nie będzie, ale jeśli jesteście zwolennikami zapachów cięższych i jednak wymagającej gardenii, jaśminu i ylang-ylangu to jak najbardziej celujcie w Lust for Sun :). Dzięki cytrusowemu akordowi całość aż tak bardzo nie dusi oraz jest w jakiś sposób przejrzysta (co nie zmienia faktu, że latem nie odważyłabym się ich użyć :)).
Zapach szczególnie w pierwszych paru godzinach zostawia za sobą dość długi ogon by po 4-5 godzinach osiąść blisko na ciele.
Podsumowanie
W tym przypadku sama nie wiem co powinnam napisać w podsumowaniu. Z pewnością nie są to w moim odczuciu letnie wojaże na plaży. Tak nie pachną tropikalne słodkie drinki ani spalona słońcem skóra. Najbardziej boli mnie brak spójności między kolorystyką buteleczki i marketingiem a samym sokiem. Perfumy odbiegają od obietnic i przedstawionej wizji przez reklamy, ALE! Reasumując: mimo wszystko bukiet sam w sobie jest bardzo dobrze skonstruowany. Nuty blendują się ze sobą i nie ma w nich sztuczności. Myślę, że zakończę recenzję jednym zdaniem: nie polecam zakupów w ciemno i nie jest to wycieczka na Rodos 🙂 .
Specyfikacja zapachowa
Kategoria:
Kwiatowo – owocowa
Nuty:
Głowy: bergamotka, kokos i frezja
Serca: ylang-ylang, gardenia, jaśmin i kwiat pomarańczy
Bazy: ambroksan, białe piżmo i wanilia.
Twórca:
Juliette Has a Gun
Rok powstania:
2023
Pojemności:
50 ml i 100 ml
Trwałość:
Dobra – skóra ok 4 – 5 godzin, ubrania podobnie