Eon Productions, James Bond 007 Edp
“My name is Bond… James Bond”. Jeden z najsłynniejszych cytatów filmowych znany praktycznie każdemu. Tylko jak pachnie dziewczyna Bonda? Pewnie macie swoje wyobrażenie na ten temat. Ja również, lecz niestety nie uważam, by słodka wanilia była dobrym rozwiązaniem dla kobiety, która emanuje dzikim i ostrym seksapilem, jednocześnie wypuszczając w powietrze pobliskie budynki i uczestnicząc w szalenczych poscigach za złoczyńcami. Musi to być coś z efektem “wow”, przez duże “W”, nietuzinkowego i z pazurem, za to absolutnie nie słodkie czy mdłe… , a Bond 007 niestety taki właśnie jest, przez co nazwa kompletnie nie współgra z zawartością. Ale przejdźmy do sedna.
Sam zapach to połączenie głównie wanilii z jeżynami. W jednym ze swoich wpisów wspomniałam, że aby dobrze zaprezentować perfumy z wyżej wymienioną przyprawą trzeba się sporo nagimnastykować. Niestety z przykrością stwierdzam, iż w moim odczuciu występująca tu wanilia nie należy do górnopółkowych. Już na samym początku otrzymujemy słodką jeżynę z chemicznym wydźwiękiem, który psuje całokształt. Wielka szkoda, gdyż występujące tu kwaśne owoce są skutecznie tłamszone przez wszechobecną słodycz, która momentami wydaje z siebie niezbyt pożądany efekt taniości . Jakby tego było mało dodatek pieprzu lekko podrażnia nozdrza w niezbyt miły sposób, lecz na szczęście szybko znika. Cała otoczka w postaci nieco plastikowego efektu może odstraszyć. Na szczęście sztuczny ton w miarę upływu czasu ulatnia się i wycisza, powoli dochodzi do głosu typowa wanilia ze szczyptą piżma i zostaje miła, gładka i popularna woń – uroczy słodziak. W kompozycji znajduje się również sporo kwiatów, między innymi: róża, jaśmin czy gardenia, lecz umykają przytłoczone waniliowo-jeżynowym puchem.
Flakon nie zachwyca, ale z drugiej też strony nie jest najgorszy :). Eleganckie i czarne szkło totalnie nie zapowiada tego co otrzymujemy po użyciu. Poza tym spot reklamowy z pewną siebie i tajemniczą kobietą ubraną w kusą, ciemną suknię z gigantycznym wycięciem na plecach sugeruje, iż tak potencjalnie pachnie wystrzałowa i zadziorna osobowość… a tu klops :). Zapach sam w sobie nie jest ani intrygujacy ani w jakiś sposób szczególny czy choćby wielowymiarowy! Jest monotonny i płaski, nie rozwija się, a przecież dziewczyna Bonda powinna zaskakiwać. Osobiście oczekiwałam czegoś ekstra z przytupem, a otrzymałam bardzo przeciętny aromat. Perfumy są proste i nieskomplikowane, w nadmiarze powodują ból głowy swą intensywnością, dlatego przy aplikacji trzeba pamiętać o umiarze.
Moim zdaniem zdecydowanie tak nie pachnie dziewczyna Bonda. Jest za słodko, zbyt nienaturalnie i bez szczególnych cech, które w jakiś sposób jeszcze mogłyby uratować zapach, niestety nic takiego nie ma miejsca na żadnym z etapów rozwoju perfum. Totalnie nie wyróżniają się z tłumu, co nie znaczy że Bond 007 jest zły. Prócz momentu z plastikowym wydźwiękiem na początku projekcji, aromat to całkiem przyjemny i prosty słodziak. Raczej dla kobiety w typie Reese Whiterspoon z Legalnej Blondynki w różowym wdzianku :). Na próżno szukać tu fajerwerków czy zwrotów akcji. Fani nieskomplikowanej słodyczy mogą odnaleźć się w tych perfumach. Nawet trwałość jak na cięższe tony jest dość słaba. Maksymalnie 5 – 6 godzin. Przy waniliowcach mam spore wymagania i całodniowa obecność perfum na skórze jest u mnie pożądana :). Tutaj bez szału, aczkolwiek projekcja ratuje sytuację, gdyż utrzymuje się do samego końca trwania zapachu.
Podsumowanie
Bond 007 to chwytliwa nawa, która z pewnością przyciągnie w drogerii spojrzenia wielu osób, bo która z nas nie chciałby pachnieć jak towarzyszka legendarnego szpiega? Uprzedzam, czarna buteleczka to zwykły, nic nie znaczący słodki zwyklak, bez głębi i charakteru. Jeśli lubicie bezpieczne i nieco cięższe aromaty to polecam wypróbować, lecz nie oczekujcie po tych perfumach przypływu emocji czy chwil z dreszczykiem :). Ot taka pozycja dla mało wymagających wielbicieli wanilii w najprostszym jej wydaniu.
Specyfikacja zapachowa:
Kategoria: orientalno – kwiatowe
– Nuta głowy: czarny pieprz, róża i bergamotka
– Nuta serca: jaśmin, gardenia i jeżyna
– Nuta bazy: koktajl black vanilla husk, białe piżmo i cedr
Twórca:
Randa Hammami
Rok powstania:
2011
Pojemności:
30 ml, 50 ml i 75 ml
Trwałość:
Średnia – około 6 godzin