Recenzje perfum

Burberry, Brit Edt

Perfumy Burberry Brit były inspirowane Wielka Brytanią, londyńską pogodą i klasycznym Brytyjczykiem („brit” w tłumaczeniu na polski to potocznie „angol”). Oczywiście cała stylistyka nie odbiega od charakterystycznego symbolu marki, czyli czerwono-biało-czarnej kratki na beżowym tyle. Ja recenzuję wersję toaletową i ona posiada subtelną, białą kratkę, zaś wersja perfumowana jest już we wszystkich trzech kolorach. Dzięki temu zabiegowi ktoś kto nie zna perfum tej marki, a zobaczy flakon, bez problemu odgadnie, że to Burberry 🙂 (wiadomo, minimalne obycie w wielkim świecie wskazane). Jedyne co mnie tu dziwi to fakt, że skatalogowano te perfumy do kategorii kwiatowo-owocowej. Hmm, no kwiatów to tu ni grama, owoce jak najbardziej, ba! nawet orient, lecz według mnie jest to także typowy styl gourmand, ponieważ woń daje apetyczny klimat. Nic tylko spryskać się Brit, pod kocyk, czekolada do picia w dłoń i jedziemy z ulubioną książką :).

Brit to ciepły zapach przełamany świeżą nutą. Uzyskano tu piękne połączenie wanilii z limonką, coś wspaniałego. Niby taki prosty chwyt, nic odkrywczego, ani przełomowego, ale wodzi za nos. Uważam, że największą robotę robi tu wspomniana wyżej limetka w towarzystwie trawy cytrynowej. Ta sama, dzięki której Mohito tak bardzo nam smakuje :). Śmiem twierdzić, że jest to dosłownie drink zamknięty w perfumach. Na mojej skórze zapach jest wręcz linearny, nie dzieje się zbyt dużo, jednakże zdecydowanie ma swój charakterystyczny urok.
W pierwszym momencie mocno odczujemy orzeźwiające nuty zielonego cytrusu wymieszane ze słodyczą, która ewidentnie dominuje w kompozycji, jest obecna od samego początku i trwa do końca zapachu. Jakby tego było mało delikatne drobinki cukru oprószają całokształt, mniam! Cytrusy mają to do siebie, że szybko ulatują, a ich świeżość to niewyraźne wspomnienie. Bardzo bałam się, że i tutaj sytuacja się powtórzy, a tu taka miła niespodzianka! Kwaskowaty akord limonki trwa w zaparte w wyraźnym akcencie dobre dwie, do trzech godzin, co według mnie jest sukcesem. Zakończenie to wariacje słodkich tonów, które pięknie układają się na skórze, otulając niczym miękki polar.

W składzie jest jeszcze piwonia, ale ginie pod budyniową mieszanką innych kompozytów. W zasadzie to i dobrze, ponieważ mam wrażenie, że nuta kwiatowa mogłaby sprowadzić zapach na ziemię i nie otrzymalibyśmy tej fantastycznej, aromatycznej chmurki. Nie mogę się powstrzymać ale limonka + wanilia kojarzy mi się też z sosem słodko-kwaśnym (oczywiście jest to przenośnia), gdzie zupełnie przeciwne dwa elementy dają bardzo dobry i szczególny efekt, tak bardzo lubiany przez wszystkich. Niczym yin i yang xD.  
Dodam jeszcze od siebie, że Brit dzięki swojemu specyficznemu wydźwiękowi jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych zapachów firmy, zaraz po Burberry London for Men, który również ma w sobie to „coś”, dzięki czemu każdy wie o jakich perfumach mowa :).

Czy zapach faktycznie nawiązuje do Londynu? W jakiś sposób na pewno. Dużo robi tu sama prezencja flakonu i marketing, ale mimo wszystko coś w tym jest! Psikając się Burberry Brit ma się wrażenie, że otula nas bardzo ciepły, waniliowy zapach, jak ciasteczko na popołudniowej herbatce u cioci na peryferiach dużego miasta, a to wszystko w typową, deszczową pogodę. Można się rozmarzyć :). Jeszcze szalik w kratkę na szyję, puchowy sweterek oraz fotel przed kominkiem i mamy idealny obrazek dla Burberry Brit :). Nie polecam tego zapachu na ciepłe dni, gdyż wówczas stworzymy idealne warunki do wytworzenia słodkiego ulepu, a tego byśmy nie chcieli :P. Okres jesienno-zimowy uważam za optymalny. Myślę, że odnajdą się w nim Panie w każdym wieku. Trwałość perfum jest dobra: na skórze utrzymują się około 6 godzin, zaś na włosach i ubraniach dwa razy dłużej. Projekcja zadowalająca, przez pierwsze 2-3 godziny mamy spory ogon, który z czasem się wycisza.

Podsumowanie  

Mimo niewątpliwej przewagi słodkich tonów, Burberry Brit nie jest ani przesadnie ciężki (należy pamiętać, że do najlżejszych również nie należy) czy „lepiący”, w rzeczywistości jest to zapach w kategorii dla niezdecydowanych, słodko-kwaśny. Nie jest drażniący, ani nachalny (aczkolwiek pierwsze chwile mogą delikatnie przytłoczyć), choć z pewnością bardziej przypadnie do gustu Paniom lubiącym słodkie wonie, niż stawiającym na lekkie, orzeźwiające kompozycje. Znajdziemy tu dużo orientu z cukrem przełamanego cytrusową cierpkością.
A czy Wy pokochaliście już słodkie zapachy dzięki Burberry Brit? :).

Specyfikacja zapachowa:
Kategoria: kwiatowo-owocowa
– Nuta głowy: zielony migdał, trawa cytrynowa, gruszka i lima
– Nuta serca: migdał, cukier i piwonia
– Nuta bazy: mahoń, wanilia i bursztyn

Twórca:
Nathalie Gracia-Cetto

Rok powstania: 
2004

Pojemności:
30 ml, 50 ml i 100 ml

Trwałość:
Dobra/bardzo dobra– od 6 do 8 godzin na skórze, ubrania dwa razy dłużej

Podziel się:
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] cech Manifesto (dodam od siebie, że podobny motyw słodko-kwaśny został wykorzystany w Burberry Brit. Tam limonka świetnie współgra z wanilią opruszoną cukrem). Faktycznie w pewnym momencie ta […]

1
0
Chcesz wyrazić swoje zdanie? Skomentuj!x