Cartier, Carat Edp
Recenzja prosto z salonu jubilerskiego 🙂 . Carter w swoim dziele nawiązuje do “karata”, czyli masy diamentu, a jednocześnie najważniejszego kryterium wyboru podczas zakupów tego drogiego minerału. Już sama buteleczka została tak zaprojektowana, że pięknie się mieni i odbija światło praktycznie pod każdym kątem padania niczym wyżej wspomniany klejnot. Sam zapach natomiast miał być interpretacją brylantów i szczerze powiem, że całokształt wypada bardzo dobrze!
Carat to w mojej opinii wariacja na temat noszalnej, ogrodowej i miłej dla nosa lilii w duecie z ziemistym i chłodnym hiacyntem. Już nuty głowy zwiastują ich niewyobrażalną ilość w kompozycji. Wstęp jest nieco kwaśny i… jabłkowy. Mamy przepiękną mieszankę lilii z zielonym jabłkiem (gruszki wymienionej w składzie niestety nie wyłapałam). Dodam od siebie, że na pewno gdzieś tu przewija się też magnolia. Ewidentnie ją wyczuwam! Soczysty, jabłkowy akord mija i liliowo-hiacyntowy aromat rozwija swe skrzydła w towarzystwie innych i bardzo licznych kwiatów. Carat ma w sobie bardzo dużo nut zielonych i właśnie kwiatowych. Środkowy etap zapachu kojarzy mi się z typową kwiaciarnią w chłodny i zimowy dzień. Aromat jest bardzo rześki, wręcz krystaliczny w odbiorze. Dosłownie jakby migotał jak diamenty w promieniach światła. Po czasie woń lekko się uspokaja i subtelnie pudruje (irys), ale nadal pozostaje przestrzenna i mocno kwiatowa. Myślę, że miłośnicy kwiecia mogą być zachwyceni tymi perfumami.
Lilia z hiacyntem dają w kość i nie są one łatwymi składnikami w perfumach. Większości osób może kojarzyć takie wydźwięki z … cmentarzem i grobową aurą. Nie wykluczam, że tutaj też mogą paść takie odczucia, aczkolwiek w tym przypadku ta zmienność podania głównych nut ratuje sytuacje. Zapach wpada w zielono-kwiatowe tony i trzeba pamiętać, że nie każdemu przypadnie do gustu. Perfumy cudownie współgrają z mrozem – stają się królem lodu. Zimno dodatkowo podbija i tak już chłodne brzmienie i paradoksalnie otrzymujemy nieziemską krainę lodu zamkniętą we flakonie 🙂 . Ogromnym plusem jest też fakt, że przestawiona tu lilia nie jest kwiatem mordercą, a przyjemną i wielowymiarową rośliną.
Latem Carat daje nam powiew zimowego oddechu… ale uwaga! W upały kwaśnieje… .
Trwałość bardzo dobra – 8 godzin na skórze, projekcja imponująca jak na kwieciucha, ponieważ do samego końca snuje się za nosicielem lekki ogon.
Podsumowanie
Cartier Carat to zapach typowo kwiatowy. Jest świeżo i czysto, ale wszystko w nowoczesnym wydaniu. Wstęp jest dość agresywny i może zniechęcić, ale polecam dać im szansę na pokazanie dalszych etapów rozwoju. Perfumy pachną nieco inaczej od ogólnodostępnych propozycji w tej kategorii. Brak tu też jakiejkolwiek słodyczy. Nie jest to bezpieczny pomysł na zakup w ciemno, a tym bardziej na prezent! Kompozycje kwiatowe to temat trudny, kwiaty trzeba umieć połączyć… tutaj się to bezapelacyjnie udało 🙂 .
Specyfikacja zapachowa:
Kategoria: orientalno-kwiatowa
– Nuta głowy: gruszka, bergamotka i nuty zielone
– Nuta serca: hiacynt, tulipan, narcyz, lilia, wiciokrzew, fiołek i ylang-ylang
– Nuta bazy: mimoza i białe piżmo
Twórca:
Mathilde Laurent
Rok powstania:
2018
Pojemności:
30 ml, 50 ml i 100 ml
Trwałość:
Bardzo dobra – 7-8 h na skórze