Avon, Aspire Debut Edt
Szczerze i bez bicia przyznaję, że ten flakon kryje w sobie na prawdę kawał dobrej kompozycji! Poza tym jest łatwo dostępny, tani i nie ma w sobie tak bardzo popularnej “nuty avonowej”. Ta niepozorna, żółta buteleczka to jedna z lepszych propozycji z katalogu trzymająca poziom i dorównująca dużo droższych propozycjom perfumeryjnym. Przede wszystkim prostota składu tworząca zapach wygrała całe rozdanie :), dlatego przyjrzyjmy się jej bliżej, ponieważ w tym wypadku minimalizm i odpowiednie wywarzenie poszczególnych składowych okazało się kluczowe i jakże owocne.
Otwarcie to aldehydy, czyste oraz niczym nie skalane, szybko ulatujące i wprowadzające użytkownika w kolejny etap gdzie wkracza jaśmin z piżmem muśnięte baaardzo subtelnie pudrowym akcentem na solidnej drzewnej podstawie. Oczywiście bez strachu! Ta nieoczywista, ale w jakiś sposób obecna irysowa pudrowość szybko ustępuje i pozostawia po sobie tylko smugę. Jak dla mnie świetne zagranie! Im dalej w las tym bardziej chłodno. Nuty drzewne towarzyszą woni praktycznie od samego początku, by z czasem przybierać na sile. Z minuty na minutę ewidentnie coraz bardziej przebijają się na pierwszy plan, ale poprzez odpowiednie dobranie dawki każdego elementu perfum nie dominują i nie przytłaczają pozostałych kompozytów. Spora ilość cedru nadaje świeżości, a charakterystyczne drzewo sandałowe wprowadza szczyptę słodkiej zmysłowości. Oczywiście w zakończeniu podstawa piramidy zostaje solo, ale cały przebieg projekcji zasługuje u mnie na podziw, ponieważ jest to wciąż Avon! Jest jakby surowo, ale zarazem delikatnie kobieco z nieoczywistym i ukrytym w tyle lekko slodkim podmuchem.
Jeszcze jakieś pół roku temu zachwycałam się i bardzo często używałam unisexowych perfum od Halle Berry, Closer. Niestety wycofano je, a mi strasznie brakowało zapachu w tamtym kimacie: totalnie obojętnego, nie słodkiego, a jednocześnie wyraźnie obecnego… i proszę! Nagle ni z gruszki ni z pietruszki zakupiony w ciemno flakon od koleżanki okazał się strzałem w dziesiątkę! Uważam, że Debut poprzez swój lekko drzewny chłód i suchość wpada w unisexowe tony i nawet chwilowa obecność irysa z sandałem nie psuje tego w żaden sposób. Jest to świetna propozycja na co dzień, dla niezdecydowanych dusz lub jako odpoczynek od mocnych aromatów. Na każdą porę roku i bez ograniczenia wiekowego. W tym przypadku śmiało stwierdzam, że nie można oceniać książki po okładce, gdyż flakon jest absolutnie przeciętny, prosty i wręcz nijaki. Nic nie wskazuje na to, że wnętrze to tak udana kompozycja. Zapach zarówno do białej koszuli i jeansów jak i długiej sukienki w upalne lato na wieczorną imprezę! Jedynie trwałość mogłaby być lepsza, ponieważ tutaj niestety nie ma się czym chwalić. 4 godziny na skórze to max i w ciągu dnia wymaga dopsikania, aczkolwiek kwota około 25 zł za flakon sprawia, że wybaczam ten mankament :).
Podsumowanie
Avonowi udało się stworzyć perfumy z uniwersalnym wydźwiękiem, ale jakby z ukłonem bardziej ku damskiej publiczności, nie skalane masową nutą obecną w większości zapachowych pozycji marki. Fajne drzewne akordy nadające woni cierpkości i nieswoistej rześkości sprawiają, że Aspire Debut jest przyjemny dla nosa i otoczenia oraz w żadnym wypadku nie pachnie tanio. Jeśli lubicie proste i nieskomplikowane aromaty na co dzień z dyskretnym i sporym brzmieniem słodyczy to szczerze polecam wypróbować te perfumy :).
A jakie według Was są najlepsze perfumy z Avon?
Specyfikacja zapachowa:
Kategoria: drzewno- kwiatowe
– Nuta głowy: irys, jaśmin i róża
– Nuta serca: jaśmin, gardenia i jeżyna
– Nuta bazy: cedr virginia, drzewo sandałowe i piżmo
Twórca:
Avon
Rok powstania:
2017
Pojemności:
50 ml
Trwałość:
Słaba – około 3-4 godzin