Michael Kors, Wonderlust Edp
Nazwisko Kors od zawsze kojarzyło mi się z zegarkami, torebkami i programem „Project Runway” w wersji amerykańskiej :). Pewnego razu szwendając się po perfumerii wpadło mi w oko najpierw znane nazwisko, a dopiero póżniej zainteresowałam się flakonami. Do regału podeszłam trochę od niechcenia, bo buteleczki jakoś specjalnie nie zachęcały do zakupu i testowania, poza tym mam wrażenie, że perfumy tej marki nie szczycą się mocno rozbudowanym PR. No ale, żeby nie było, zaczęłam testować i oooooo! Wonderlust sprawił, że zatrzymałam się na dłuższą chwilę przy tym zapachu, wzięłam ze sobą do domu bloterki nasączone wonią, spryskane nadgarstki + szalik (akurat był to okres jesienny) i zadowolona poszłam do domu. Nie ukrywam, że perfumy te „chodziły” za mną i co jakiś czas wracałam do perfumerii, aby utwierdzić się w przekonaniu, czy aby na pewno je chcę… i tak :). Mam flakon!
Wonderlust jest w pewnym stopniu sposób charakterystyczny i uważam, że jest to zasługa heliotropu i migdałów. O ile inne składniki użyte do stworzenia zapachu znam bardzo dobrze, tak nie miałam pojęcia jak pachnie heliotrop. Koniecznie chciałam go skądś wytrzasnąć i porównać, czy faktycznie jedna z głównych nut, która mi się przewija jest rzeczywiście wspomnianą wyżej rośliną. W internecie brak olejku tej woni, mało jest również perfum z tym składowym i w końcu po całym dniu poszukiwań trafiłam na świeczkę! Tak, Yankee Candle Dreamy Summer Nights, która jest na bazie wspomnianego wyżej heliotropu :). Okazało się, że to jest to! Świeczka ta ma mocno zbliżony epizod, który występuje w Wonderlust. Ale może zacznijmy od początku.
Wstęp jest dość świeży, pieprzny i lekko cytrusowy, ale od razu czuć dyskretną puchowość. Wkracza subtelny i delikatny otulacz. Najpierw jest to taka migdałowa mgła, pozbawiona gorzkiego wydźwięku (mleczko), a po około 30 minutach miesza się z heliotropem i trwa dość długo. Zapach jest w moim odczuciu intensywny, ale nie nachalny. Serce to kaszmirowa mieszanka, bardzo miła dla nosa i otoczenia, w żaden sposób nie migrenogenna czy drażniąca. Fajnie uzyskano tutaj kremowy element, bez ulepkości, za to kobiecy i miękki. Ciężko sprecyzować czy perfumy te należą do kategorii świeżej, czy może bardziej kwiatowej lub słodkawej. Mamy koktajl wszystkiego i co najważniejsze wyważonego. Dobrze się je nosi o każdej porze roku i w każdym wieku oraz praktycznie na każdą okazję, co jest ogromnym plusem i zaskoczeniem, bo takie perfumy są potrzebne na rynku, a jak są dobrze skomponowane to już w ogóle bajka :). Co prawda nie jest to z drugiej strony żadne odkrycie twórczości perfumiarskiej, ale dobrze zaprojektowana całość w tym wypadku się broni.
Zakończenie to nic innego jak bliskoskórna, słodkawa i przygaszona część środkowa zapachu z delikatnie wybrzmiewającymi drzewnymi akordami.
Trochę nie pasuje mi tutaj przypisywanie tych perfum do kategorii orientalnej, bo fani tego nurtu będą zawiedzeni. Goździki mi totalnie umknęły, a migdały to wersja mlecznej i puszystej chmury.
Flakon jest bardzo prosty i minimalistyczny, poręczny i fajnie odbijają się od niego promienie słoneczne. Jest na tyle neutralny, że tak na prawdę do środka można by wlać jakikolwiek styl zapachowy, a i tak by współgrał z butelką. Podobają mi się kolory. Mamy tu typowo pastelowe barwy, które nawiązują do stonowanego pachnidła.
Projekcja nie jest szalona, brak tu ogona, szybko lubi zbliżać się do ciała. Uważam, że może świetnie sprawdzić się w biurze jak i na niezobowiązującym spotkaniu ze znajomymi. Z resztą spot reklamowy fajnie to odzwierciedla, ponieważ kobieta występująca w nim najpierw jest na eleganckim bankiecie, następnie pędzi motorówką z rozwichrzonymi włosami, a na koniec ląduje na plaży, więc uniwersalność przede wszystkim kochani :).
Podsumowanie
Michale Kors stworzył perfumy mimo wszystko bezpieczne i dla każdego. Kremowy ton przyjemnie się nosi, jest nienachalny, ale jednocześnie wyczuwalny. Nie ma tu żadnego pazura ani wibracji, za to dostajemy w zamian przepiękne połączenie kwiatów z nutami drzewnymi i niejednoznacznym akcentem orientu. Jeśli szukacie zapachu na co dzień, takiego, który będzie robił za „pewniaka” na wszelkiej maści okazje i stylizacje – Wonderlust spełnia wszystkie te kryteria.
Testowaliście już tą wersję od Michaela Korsa?
Specyfikacja zapachowa:
Kategoria: orientalno-kwiatowa
Nuta głowy: mleko migdałowe, bergamotka i różowy pieprz
Nuta serca: heliotrop, jaśmin wielkolistny i goździk (roślina)
Nuta bazy: benzoes, drzewo sandałowe i drzewo kaszmirowe
Twórca:
Aurelien Guichard i Honorine Blanc
Rok powstania:
2016
Pojemności:
30 ml, 50ml i 100ml
Trwałość:
Zadowalająca– 7-8 h na skórze, ubrania do 12 h