Jimmy Choo, Flash Edp
Klasyczny Jimmy Choo Edp jest na mojej liście faworytów, zajmuje jedne ze szczytowych miejsc wśród ulubieńców. Flash uplasował się poniżej średniej ze względu na swoją przeciętność zapachową i kompozycję. „Błysk” należy do tej kategorii perfum, które są dość bezpieczne, neutralne, bez pazura i nie zwracające sobą szczególnej uwagi. Pamiętajmy, że Jimmy Choo słynie głównie z projektowania butów, ale niektóre jego perfumy są godne uwagi, ale czy jest wśród nich Flash?
Ten flesz, o którym tak głośno w nazwie na dzień dobry częstuje nas pieprznym alkoholem, który powoduje, że ma się wrażenie otwarcia trunku wysokoprocentowego o smaku truskawkowym. Miał być efekt „wow”, a wyszedł troszkę „anty love”. Wśród znanych marek rzadko zdarza się, żeby alkohol występował w tak pospolitej formie jak tutaj (DKNY Women Energizing szczyci się klimatem w stylu „czystej”, ale jednak wysokopółkowej). Osobiście odniosłam niezbyt miłe wrażenie ostrej wódki. Na szczęście procenty ulatują po kilkunastu sekundach i dostajemy w zamian tuberozę w niezdecydowanym natarciu. Ten biały kwiat ma dziwne przebłyski, raz jest, raz nie ma, zachowuje się bardzo niepewnie (oczywiście truskawki ciągle czyhają w ukryciu). Następnie bardzo szybko ktoś dodaje po drodze lilię i jaśmin, bo te dwie nuty stabilizują tuberozę i wraz z truskawkami sprawiają, że zapach staje się kremowy i nieco jednostajny. Flash łagodnieje i robi się w miarę znośny dla nosa, a kwiaty rządzą i to całkiem przejrzyście. I tutaj plus! Ewidentnie akord kwiatowy jest wyczuwalny i samodzielny.
Na zakończenie idziemy na letni obiad do mamy i jemy truskawki ze śmietaną i cukrem… mniam, akurat ten etap jest najlepszy! :)). Nie znajdziemy tu żadnego szalonego zwrotu akcji, wybuchów czy fajerwerków, za to jest ekstremalnie bezpiecznie – nijako, do tego stopnia, że woń nie zapada w pamięci ani naszej, ani otoczenia :(.
Całość trwa… uwaga!… całe 2 godziny :). W porywach. Jak szybko się pojawia, tak jeszcze szybciej po prostu znika. Może to wina letnich truskawek z bitą śmietaną, które są zjadane w tempie ekspresowym :P. Projekcja to góra godzina, kiedy próbuje się odbić od ziemi tuberoza, ale jeśli lubicie być zauważanym z daleka, to nie będzie dobry wybór.
Nie wiem w jaki sposób hasła kampanii reklamowej mają odzwierciedlać te perfumy. Nie trafiają do mnie totalnie, mam wrażenie jakby reklamowano zupełnie inny zapach:
„Dla kobiet przyzwyczajonych do blasku fleszy, nie bojących się być sexy, żywych, prowokacyjnych i pełnych emocji”.
Być może to moja skóra spłatała mi figla i postanowiła nie wchodzić w głębsze relacje z tym pachnidłem? Aczkolwiek sam filmik wpasowuje się w lekko plastikowy klimat perfum – krzykliwa czerwona szminka, świecąca sukienka i migoczące neonowe napisy zapraszające na wieczorne szaleństwo… byle szybko, bo mamy ograniczony czas i rodzice czekają w domu o określonej godzinie z owocowym deserem :P.
Flakon nawiązuje do srebrnej kuli rozświetlającej parkiet na dyskotece… a przynajmniej tak mi się wydaje, bo kształt i kryształowa sylwetka na to by wskazywały. Mamy tu masywny korek, a wyżłobienia na całej powierzchni buteleczki, faktycznie w pełnym świetle dają efekt migoczących refleksów, tylko że tak bardzo ta stylistyka ma się nijak do wnętrza :(. Już prędzej widziałabym tą woń w jakimś prostym, czerwono-różowym flakonie z truskawkowymi akcentami.
Podsumowanie
Jimmy Choo Flash nie ma w sobie nic czego już nie było i niczym się nie wyróżnia. Pachnie jak wiele innych, podobnych zwyklaków na rynku, a w kategorii znanych marek w moim mniemaniu wypada bezbarwnie. Jest bezpłciowy i pospolity. Do mnie osobiście Flash nie przemówił i nie jest w moim guście węchowym, ALE jeśli nie lubicie się zbytnio wyróżniać z tłumu, ale jednocześnie chcecie na moment poczuć „przebłysk” (zapewni Wam to tuberoza), to może się Wam spodobać… lub… lubicie białe kwiaty w subtelnym wydaniu… lub… na przykład macie tendencje do migren czy bólów głowy i dłuższa aromaterapia Was razi, to ten zapach możecie przetestować, chociażby z tego względu, że jego trwałość jest słaba, a kompozycja mimo wszystko nie jest ani dusząca, ani ciężka, bardzo lekka i neutralna. Mnie Jimmy Choo Flash nie porwał, ale być może z Waszym PH skóry będzie lepiej współpracował niż w moim przypadku i spodoba się Wam na tyle, że kupicie dużą buteleczkę :). Nie wiem czy wrócę jeszcze do niego, ale póki co, oddaje dalej w świat.
A jak Wy się czujecie w świetle Flash’y?
Specyfikacja zapachowa:
Kategoria: kwiatowo-owocowa
– Nuta głowy: mandarynka, różowy pieprz, truskawka
– Nuta serca: biała lilia, jaśmin, tuberoza
– Nuta bazy: heliotrop, nuty drzew
Twórca:
Christine Nagel
Rok powstania:
2013
Pojemności:
40 ml, 60 ml i 100 ml
Trwałość:
Bardzo słaba – do 2 godzin na skórze, ubrania tak samo