Yves Saint Laurent, Black Opium Edp
Kolejna pozycja zapachowa, która jest tak szalenie popularna, że napisano o niej już praktycznie wszystko. W internecie jest masa recenzji, opinii i krótkich opisów hitu od Yves Saint Laurent. W 2014 była odbyła się premiera Black Opium, po czym w zastraszającym tempie zdobył on serca całego świata, a to wszystko za sprawą głównej nuty, który został użyty do stworzenia woni: kawy. Do momentu pojawienia się na rynku tych perfum nie było innych pozycji w mainstreamie, gdzie zastosowano by w piramidzie kawę. Jakby tego było mało czarny napój nie został przedstawiony w sposób znany wszystkim z filiżanki Espresso, lecz kubek z małą czarną dosłodzono na potęgę wanilią oraz innymi słodkimi dodatkami. Z racji na ciągle panujący trend na styl gurmandowy + zaserwowanie do kompozycji stosunkowo nowego kompozytu, Black Opium w bardzo krótkim czasie stał się Bestsellerem. A jakie jest moje zdanie w tym temacie? Zapraszam do lektury 🙂
Moi czytelnicy z pewnością wiedzą, że jestem miłośniczką słodkich typów, lecz staram się, aby moje recenzje były obiektywne, a mój gust w żaden sposób nie wpływał na ocenę końcową. W takich sytuacjach chowam swoje upodobania do kieszeni i oceniam perfumy jako osoba trzecia biorąc pod uwagę kompozycję oraz jakość użytych składników.
Uwaga! Obecna kawa w Black Opium w moim doczuciu nie jest typowym aromatem, którego doświadczamy po otwarciu opakowania ze zmielonym czarnym pyłkiem (jedynie w niszy spotkałam się z takim zapachem), raczej jest przedstawiona w sposób nieoczywisty i tylko przy odpowiedniej temperaturze (u mnie między -10 a +15) faktycznie klaruje się w kierunku porannego napoju Bogów 🙂 . Kawa robi tu w większej części projekcji za tło! Także jeżeli wyobrażacie sobie, że po spryskaniu się tymi perfumami poczujecie się jak po paru głębszych łykach Espresso to zdecydowanie nie jest Wasza bajka. Natomiast wielbiciele napakowanych bitą śmietaną Cappuccino będą zachwyceni :).
Faktem jest, że Black Opium to słodkie perfumy, nie ma co do tego wątpliwości, aczkolwiek przełamane są cierpko-gorzkimi migdałami. Poza tym twórcy poszaleli z wielowymiarowością w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Mówię o trzech etapach rozwoju woni, która w tym przypadku potrafi pięknie ewoluować i ukazać swoje trzy różne oblicza, aczkolwiek lubi również być humorzasta i grymasić 🙂 . Do sedna! Już w pierwszych momentach przy odpowiedniej pogodzie (nie za zimno i nie za ciepło) wstęp daje nam odczuć pieprzno-cierpką kawę w stylu rozwodnionej lury xD (zasługa pieprzu w nucie głowy), która stanowi zapowiedź do słodkiego Cappuccino…. z tym że obecna tu kawa potrafi bywać wstydliwa, bo raz się pokaże, a innym zagra niedostępną, przez co zejdzie na drugi plan, a pieprz da nam ostrzej po nosie.
W głowie znajduje się jeszcze gruszka, która bardzo szybko sprowadza na ziemię pieprz, przeciąga swoją obecność i otula typową słodyczą kolejne kompozyty, dając efekt charakterystycznego wydźwięku dla Black Opium. Serce to nic innego jak wielkie Cappuccino ze sporą dawką mleka, posypane laską wanilii i polane obficie sosem gruszkowym. Myślę, ze to właśnie ten ton gruszkowo-waniliowo-kawowy w duchu kawiarenki w centrum starego miasta ze słodkim poczęstunkiem podbił rynek. Na szczęście twórcy perfum pomyśleli, aby nosicieli nie zemdliło od słodkości i do składu dodano gorzkie migdały, które podbijają woń i sprawiają, że chwilami aromat potrafi zejść w kierunku cierpkim i tak też najczęściej układa się na mojej skórze. Zauważyłam też pewną zależność, że im cieplej tym słodsze tony są wybijane. Podkreślam że wszystko zależy od nosiciela i panującej na zewnątrz aury :). Właśnie te cierpko-gorzkie brzmienie na solidnym słodkim podłożu najbardziej mi się podoba. Na dodatek śmiem twierdzić, że wymieniony w spisie jaśmin i kwiat pomarańczy w nieoczywisty sposób również trzymają zapach w ryzach, aby nie poszedł za bardzo w kierunku ulepka.
A jakie jest zakończenie? To nic innego jak subtelnie projektująca wanilia na mleku z delikatnym Mokate wibrującym na drzewnym podłożu.
Stylistyka flakonu nawiązuje do pierwszej części nazwy: jest czarno, ale z mieniącymi elementami. Nawiasem mówiąc zostało wypuszczonych wiele limitowanych buteleczek, różniących się między sobą głównie odcieniami, ja posiadam standardowy design 🙂 . A Opium? Chyba każdy z nas wie, czym jest Opium, lecz w tym wypadku za bardzo nie wiem co to słowo miało wnieść, ale wydedukowałam, że skoro Opium jako środek odurzający miał uzależniać, tak samo w tym wypadku zapach ma być po prostu również uzależniający 🙂 . Czyżby przez kawę? Bez której większość ludzi nie wyobraża sobie funkcjonowania w ciągu dnia? 🙂 .
Co do pory roku, to uważam, że ta wersja perfum bardzo dobrze współpracuje ze skórą w okresie jesiennym, kiedy to aromat ma odpowiedni klimat do pełnego rozwinięcia. Trwałość i projekcja kwalifikuje niemalże jako killer – bardzo dobra, ciągnie spory ogon za nosicielem :), a w nadmiarze migrena murowana xD .
Podsumowanie
Yves Saint Laurent z pewnością stworzył zapach, który zdecydowanie wpisuje się w panujące upodobania olfaktoryczne. Jest mega kobieco oraz zmysłowo. Poza tym występująca tu słodycz nie jest tania czy landrynkowa, lecz szlachetna oraz wyrafinowana i mimo komercyjności na większości osób dobrze się układa. Chwyt z kawą okazał się strzałem w dziesiątkę. Na pewno w mainstreamie jest to jakaś innowacyjność, a raczej była, ponieważ sporo marek poszło w ślad za Yves Saint Laurent i w chwili obecnej częściej można znaleźć w perfumeriach pozycje z tym składnikiem, co nie zmienia faktu, że Black Opium było i jest nadal! pionierem małej czarnej dodanej do perfum 🙂 . Perfumy są miłe w odbiorze oraz charakteryzują się dobrymi parametrami. Pozycja obowiązkowa dla wielbicieli Cappuccino, natomiast osoby lubujące się w kwiatowych pozycjach będą rozczarowane.
A czy Wy macie już za sobą poranną kawusię?
Specyfikacja zapachowa:
Kategoria: waniliowo – orientalne
– Nuta głowy: różowy pieprz, kwiat pomarańczy i gruszka
– Nuta serca: kawa, jaśmin, gorzki migdał i lukrecja
– Nuta bazy: wanilia, paczula, cedr i drzewo kaszmirowe
Twórca:
Nathalie Lorson, Marie Salamagne, Olivier Cresp i Honorine Blanc
Rok powstania:
2014
Pojemności:
30 ml, 50 ml i 90 ml
Trwałość:
Bardzo dobra – powyżej 8 h
[…] Black Opium (<– link do pełnej recenzji) to perfumy wielowymiarowe: można w nich rozróżnić wstęp, środek i zakończenie. Coffe & Amber są natomiast monotematyczne i przedstawiają praktycznie środkowy etap woni czarnego flakonu od YSL, przez co są tak mocno zbliżone do nich już od samego początku. O ile Black Opium to zapach wielkiego, mlecznego Cappuccino ze sporą dawką wanilii z dodatkiem kawałków gruszki (przy czym całokształt przełamano cierpkimi migdałami) tak Allvernum potrafi bardziej się wysłodzić na skórze. Coffe & Amber momentami upodabnia się wręcz do syropu gruszkowego, dodawanego do kaw 🙂 . Podejrzewam, że jest to spowodowane brakiem migdałowego… Czytaj więcej »