Jeanne Arthes Promenade a Montmartre – recenzja
Dzisiaj drugi zapach z paryskiej linii, czyli Jeanne Arthes Promenade a Montmartre. Fajny design, żółty odcień soku, stylistyka opakowania na francuską damę. No to co, lecimy z wrażeniami! Recenzja poniżej 🙂 .
Całkiem zacny zamiennik Chanel Mademoiselle
Już po samym otwarciu jestem w stanie stwierdzić czym się twórcy inspirowali przy tworzeniu perfum 🙂 . O ile otwarcie jest rześkie i mandarynkowe, naprawdę lekkie, a nawet unisexowe, tak po kilku chwilach wyłaniają się większości znany akord. Podczas klarowania się serca czuję zdecydowanie nawiązanie do Mademoiselle. Ta charakterystyczna, lekko ziemista oraz świdrująca paczula na szykownej, białokwiatowej bazie jest nie do przeoczenia. Dojrzały jaśmin z kwiatem pomarańczy oraz delikatnie zaakcentowanym mchem dębowym daje bardzo elegancki rezultat. Po ułożeniu na ciele Promenade a Montmartre brzmi bardzo podobnie do hitu od Chanel. Natomiast wedle mego nosa jednak całość wypada jakby była nieco sowiciej przyodziana w męski twist, który mimo upływu czasu nie odpuszcza. W „Panience” także go wyczuwam, aczkolwiek tutaj znajduję więcej unisexowych podtonów. Ach! I jeszcze róża. Są takie momenty, gdzie nieśmiało przebijają się słodkawo-świetliste akcenty rodem z Miss Dior Edt… .
Zakończenie otula piżmowym i miłym woalem, ale wciąż z dostrzegalną mgłą gustownej, pomarańczowo-paczulowej aury.
Opinia i parametry
Jeanne Arthes Promenade a Montmartre to w mojej opinii stosunkowo dobrze odzwierciedlony zapach „Panienki” za niewielkie pieniądze. Nieco brak mu głębi i wielowymiarowości, niemniej jednak gdy stopi się ze skórą daje przyzwoity efekt. W kompozycji dominują cytrusowe akordy z pobrzmiewającym towarzystwem kwiatu pomarańczy oraz jaśminu na solidnym, paczulowym filarze. Ponadto taką „kropkę nad i” w szyprowym wydźwięku perfum dokłada mech dębowy. Jeśli lubicie Mademoiselle czy to Edp czy Edt to tutaj również się odnajdziecie. Muszę także zaznaczyć, że zarówno w tamtych kompozycjach jak i w tej przewija mi się taki niuans ułożonej księgowej w koku (55+) za biurkiem 😛 . Oczywiście to tylko moje osobiste skojarzenia, które mam głęboko zakorzenione w olfkatorycznej pamięci, lecz wiem, iż nie jestem w tym temacie osamotniona 😛 .
Perfumy trzymają się na ubraniach bez zarzutu nawet 8 godzin, na skórze za to nieco krócej i maks to takie 4-5 godzinek.
Podsumowanie
Marka Jeanne Arthes podsunęła pod nos bardzo budżetową wersję hitu od Chanel. Co prawda nie ma tu wielowymiarowości, a mimo to jest zachowane wyraźne pokrewieństwo do esencji Mademoiselle. Wiadomo, nie jest to kubek w kubek, 1:1 identyczny zapach, ale jeśli szukacie tańszej alternatywy z solidnym podobieństwem bez uszczerbku na portfelu to ja polecam Promenade a Montmartre. Piwniczna paczula, biały bukiet kwiatów oraz soczyste pomarańcze myślę, że zadowolą wiele wielbicielek woni w klasycznym stylu 🙂 .
P.S
A tutaj pierwszy zapach z paryskiej linii w klimatach Black Opium na żelkowej bazie z owocowym nadzieniem : Jeanne Arthes Soiree Rooftop
Specyfikacja zapachowa
Kategoria
Orientalno – kwiatowa
Nuty
Głowy: bergamotka, mandarynka, pulpa pomarańczowa
Serca: kwitnąca róża, płatki jaśminu, kwiat pomarańczy
Bazy: paczula, białe piżmo, mech dębowy
Twórca:
Jeanne Arthes
Rok powstania:
2021
Pojemności:
100 ml
Trwałość:
Zadowalająca – na ciele ok 4-5 godzin, ubrania ok. 8